Trochę o minie
Założyłam bloga i nic. Jak zwykle zaczęłam cos robić z powerem, prawie natchniona i co? I wracam to po wielu dniach by zamieścić nowy wpis. Jednak nigdy nie mogłam skupić się na pisaniu pamiętnika, więc i nie spodziewałam się, że nagle zacznę tworzyć codziennie nowe wpisy...
Tak właściwie po co to robię? Bo chciałabym by ktoś usłyszał mój głos. Ktoś podzielił moje obserwację, lub po prostu móc bez żalu podzielić się z kimś moja frustracją... a mam jej wiele.
Tylko od czego zacząć?
Jestem 30 letnią, białą kobietą (no nie możliwe białą w Polsce? kto mógłby się spodziewać), mam męża, przez co już nie tylko jedna, ale dwie rodziny wchodzą mi na głowę i działają na nerwy, cóż sama powiedziałam "tak" i sama przyjęłam męża wraz z jego rodziną.
Rodzina, ah rodzina, a po drugiej stronie mój brak asertywności...
Tak, nie jestem asertywna, zawsze staram się być "tą dobrą" i prawie zawsze to jest niedoceniane lub niezauważane. Dlaczego tak staram się wszystkim przypodobać? Dlaczego staram się być lubiana przez wszystkich? Dlaczego nie mogę mieć podejścia jak mój mąż? On bez problemu potrafi powiedzieć "nie", a nawet "nie chce mi się" i nie ma wyrzutów, ze kogoś zawiódł, lub nie spełnił jakiś oczekiwań... Też tak chce, ale przez lata przyzwyczaiłam wszystkich, ze jak cos trzeba to do Izy. Iza zawsze może, Iza zawsze pomoże, Iza zawsze będzie na zawołanie. Chce to zmienić, ale nie potrafię. Mam w sobie tyle frustracji, że zaraz pęknę, a z drugiej strony nie potrafię odmówić mamie jak mnie o coś prosi, bo nie chce zobaczyć jej smutnej miny. Ogólnie nie lubię zasmucać ludzi. Kiedyś byłam inna, nie przejmowałam się kto i czy mnie ocenia, teraz? teraz przejmuje się wszystkim i co z tego mam? Początki depresji i kryzys emocjonalny. Każdy coś ode mnie chce, a nie mogę mieć tego co JA chcę!
Czasem chciałabym móc się po prostu wyłączyć, wylogować ze swojego życia i odpocząć. Wiem, mogłabym spróbować narkotyków, ale nie chcę. Paliłam kilka razy trawkę, ale to nawet na mnie nie działa! Żadnej fazy, żadnej śmiechawy, żadnego chillu, a jedynie kac morderca na drugi dzień. Cóż nawet mój organizm nie pozwala mi odpocząć od tego wszystkiego.
Czy się użalam nad sobą? Pewnie tak, ale to moje życie i to mi jest źle, więc nie interesuje mnie na ten moment, że inni mają gorzej. Samolubne, wiem, ale w moim życiu mogę sobie pozwolić na choć tą odrobinę samolubstwa. Zresztą to mój blog i w sumie to mogę pisać co chcę. Śmieszne nawet przejmuje się tym, że jeśli ktoś to przeczyta to mnie oceni... jak to wyłączyć? Jak wyłączyć takie myślenie?
Każdy ma mnie za wesołą gadułę, odważną i beztroską, a prawda jest taka, że jestem zakompleksioną, załamaną, wstydliwą myszą. Jedni jak się denerwują to się śmieją, ja gadam, o wszystkim i o niczym. Tworze złudzenie swojej osoby i pozwalam ludziom w to wierzyć. Jestem z tych osób co jak popełniają samobójstwo to wszyscy mówią " była taka wesoła, zawsze uśmiechnięta, udawało jej się w życiu zawodowym i prywatnym, zupełnie nie rozumiemy jak to sie stało. Nie zrozumcie mnie źle, nie planuje samobójstwa, ale nie dlatego że nie chce, ale dlatego że się boje. Nie uwierzycie czego.... Tego co moja rodzina pomyśli i co będzie czuć. Śmieszne, co?
No tak, ale pomyślicie "skoro ci tak dobrze to czego wymyślasz?". Problem, że nie jest mi dobrze. Pomijając mój brak asertywności i baaaardzo niską samoocenę, to pracuję w firmie, która doprowadza mnie do szewskiej pasji. Jestem tam tylko dlatego bo mam umowę na czas nieokreślony, a planujemy dziecko. No i ładnie przeszłam do drugiego tematu, od ponad 2 lat staramy się o dziecko i co? I nic! Badanie za badaniem, leki, wizyty, testy i tak od ponad 2 lat. Jest jedna rzecz, którą bardzo chcę, a z jakiś niewyjaśnionych przyczyn nie mogę jej mieć! I co miesiąc leki na stymulację, badanie USG, leki na wspomożenie owulacji, badanie USG, odczekanie, staranie, leki na wsparcia jeśli "a nóż się uda" i tak do testu ciążowego czyli bety i co i nic, bo jak zwykle negatywna. I tak już od ponad 2 lat, ja wiem, ja wiem, że inne się starają od wielu lat, ale znów włączam moje samolubstwo NIE INTERESUJĄ MNIE INNE.
eh dobra może na dziś to koniec, może tyle moich gorzkich żali. Jest prawie 10, mój mąż dalej śpi, idę go obudzić.
Jakieś przesłanie na koniec? Bądźcie samolubni i asertywnie inaczej skończycie z posranym beretem jak ja.